Włączyłam sobie Jay'a-Z.
Mogę zacząć pisać.
This is black hoodie rap.
śpię dziwnie.
nie potrafię określić momentu kiedy zasypiam.
jestem zawieszona między wszystkim...
budzę się jak w zegarku, 3 42.
od kilku cholernych dni.
nie wiem co ze sobą robić.
dzisiaj akurat obudziłam się i mnie oświeciło, policzyłam tamto zadanie.
To są takie... magiczne momenty.
Wtedy czuję, że mogę.
B-R-O-OK-L-Y-N, come again!
Mogę zacząć pisać.
This is black hoodie rap.
śpię dziwnie.
nie potrafię określić momentu kiedy zasypiam.
jestem zawieszona między wszystkim...
budzę się jak w zegarku, 3 42.
od kilku cholernych dni.
nie wiem co ze sobą robić.
dzisiaj akurat obudziłam się i mnie oświeciło, policzyłam tamto zadanie.
To są takie... magiczne momenty.
Wtedy czuję, że mogę.
B-R-O-OK-L-Y-N, come again!
Jestem dwie notki do tyłu.
właśnie dostałam na maila coś takiego.
o.o
بنات حبيت اسالكم ابيكم تجاوبوني زين انا عندي في الفيس واحد ولد اتعرفت عليه زين نشبة نشبة مررررررررررة والحين قلي انا احبك واتعلقت فيك وهو بيغار من bf حقي برايكم ايش اسوي عشان اتخلص منه اول شي مو مز مرة مصدق نفسه اني احبه وانا اكرهه كره العمى ثالث شي نشبة مرة 24 ساعة يكلمني كيف اتخلص منه الله يخليكم
a także, wiele mówiące:
تعجبني العقول الراقية
Nie wiem o co chodzi, no ale spoko.
o.o
بنات حبيت اسالكم ابيكم تجاوبوني زين انا عندي في الفيس واحد ولد اتعرفت عليه زين نشبة نشبة مررررررررررة والحين قلي انا احبك واتعلقت فيك وهو بيغار من bf حقي برايكم ايش اسوي عشان اتخلص منه اول شي مو مز مرة مصدق نفسه اني احبه وانا اكرهه كره العمى ثالث شي نشبة مرة 24 ساعة يكلمني كيف اتخلص منه الله يخليكم
a także, wiele mówiące:
تعجبني العقول الراقية
Nie wiem o co chodzi, no ale spoko.
In
xx842xx.
Siedzę w tym nieogarniętym burdelu, z milionem rzeczy rozpierdolonym pod nogami.
Wczoraj u neurologa...
nie dostałam Ketonalu.
według lekarza już zbyt często miałam go przepisywany i istnieje możliwość, że jestem już obojętna na jego działanie.
No cóż, ja tak nie sądzę.
W zamian dostałam to, co już wcześniej miałam, to najwyraźniej jeszcze działa.
W sumie, nie jest najlepiej, ale najgorzej też nie.
Układ ośrodkowy z chęcią odpocznie, naprawdę.
A ja teraz powinnam zabrać się za zadanie z matematyki, ale mi się nie chce.
Trudno...
Wczorajszy dzień rozłożył mnie psychicznie.
Kilka wiadomości i znów mam męęęęęętlik w głowie.
Nie wiem co robić, naprawdę, znów nie wiem.
Chyba idę w końcu ze sobą coś zroooobić.
Bo zejdę.
Wczoraj u neurologa...
nie dostałam Ketonalu.
według lekarza już zbyt często miałam go przepisywany i istnieje możliwość, że jestem już obojętna na jego działanie.
No cóż, ja tak nie sądzę.
W zamian dostałam to, co już wcześniej miałam, to najwyraźniej jeszcze działa.
W sumie, nie jest najlepiej, ale najgorzej też nie.
Układ ośrodkowy z chęcią odpocznie, naprawdę.
A ja teraz powinnam zabrać się za zadanie z matematyki, ale mi się nie chce.
Trudno...
Wczorajszy dzień rozłożył mnie psychicznie.
Kilka wiadomości i znów mam męęęęęętlik w głowie.
Nie wiem co robić, naprawdę, znów nie wiem.
Chyba idę w końcu ze sobą coś zroooobić.
Bo zejdę.
Hello Patologia ♥
Wczoraj było dziko :3
Zacznijmy od tego, przyszłam całkiem punktualnie, jako pierwsza [ale lans xd]
Potem przyszły Paulina i Julia, a chwilę później Paulina, Ems i WM.
Byłyśmy chwilę w domu, a potem poszłyśmy na dwór.
Pochodziłyśmy, [po jakimś gnojoku]
porobiłyśmy zdjęcia, [z drzewami ;d]
a potem szybko wróciłyśmy do domu, bo zimno ;x
Poszłyśmy do domu, w sumie na kolację, siedziałyśmy sobie, gadałyśmy, grałyśmy w szczerość, [zawias WM na 5 min xd].
Potem znowu na dwór i wtedy...
Znów poszłyśmy poza Wikową wieś i znów, tak jak w zeszłym roku poszłyśmy w lewo, i znów spotkałyśmy kłopoty.
Uszłyśmy kilkadziesiąt metrów.
Nagle słyszę poddenerwowany szept 'boże, to auto zwalnia'.
I zwolniło, wręcz, zatrzymało się.
Sekunda się rozciągnęła, serce mi zabiło, zaszumiało w głowie, poczułam adrenalinę.
Goście w aucie, zaczęli do nas zagadywać.
Odpowiedziałam im coś, nawet już nie wiem co.
Starałam się udawać, ze jestem pewna tego, co mówię.
W głowie tylko kalkulowałam.
W końcu zrezygnowali, tak nam się przynajmniej wydawało.
po 20 metrach zawrócili samochodem, z piskiem opon zmierzając w naszą stronę, a my zaczęłyśmy uciekać.
Krążyli, śledzili, jeździli za nami, póki nie dopadłyśmy domu Wiki.
Od tego czasu siedziałyśmy już w domu.
Zaczęły się dzikie harce i odpały.
Dzikie bansy do świetnych piosenek.
GANGNAM STYLE na chatroulette. ♥
i różne takie. ♥
Dzięki wam bardzo za wczoraj :3
Wczoraj było dziko :3
Zacznijmy od tego, przyszłam całkiem punktualnie, jako pierwsza [ale lans xd]
Potem przyszły Paulina i Julia, a chwilę później Paulina, Ems i WM.
Byłyśmy chwilę w domu, a potem poszłyśmy na dwór.
Pochodziłyśmy, [po jakimś gnojoku]
![]() |
Pan idący na hyt :3 |
![]() |
mru mru piesek. |
![]() |
*machu machu ręką* - ale, ale, ale czemu on nam nie odmachał? |
![]() |
się rozmazało się, ale drzewo widać. |
Poszłyśmy do domu, w sumie na kolację, siedziałyśmy sobie, gadałyśmy, grałyśmy w szczerość, [zawias WM na 5 min xd].
Potem znowu na dwór i wtedy...
Znów poszłyśmy poza Wikową wieś i znów, tak jak w zeszłym roku poszłyśmy w lewo, i znów spotkałyśmy kłopoty.
Uszłyśmy kilkadziesiąt metrów.
Nagle słyszę poddenerwowany szept 'boże, to auto zwalnia'.
I zwolniło, wręcz, zatrzymało się.
Sekunda się rozciągnęła, serce mi zabiło, zaszumiało w głowie, poczułam adrenalinę.
Goście w aucie, zaczęli do nas zagadywać.
Odpowiedziałam im coś, nawet już nie wiem co.
Starałam się udawać, ze jestem pewna tego, co mówię.
W głowie tylko kalkulowałam.
W końcu zrezygnowali, tak nam się przynajmniej wydawało.
po 20 metrach zawrócili samochodem, z piskiem opon zmierzając w naszą stronę, a my zaczęłyśmy uciekać.
Krążyli, śledzili, jeździli za nami, póki nie dopadłyśmy domu Wiki.
Od tego czasu siedziałyśmy już w domu.
Zaczęły się dzikie harce i odpały.
Dzikie bansy do świetnych piosenek.
GANGNAM STYLE na chatroulette. ♥
i różne takie. ♥
Dzięki wam bardzo za wczoraj :3
Dziwna noc dzisiaj była.
Po takiej mieszance myślałam, że usnę spokojnie.
W praktyce, jakoś do wpół do czwartej trwałam w dziwnym letargu...
Ucieka mi to, o czym chciałam pisać...
Dziwne są te dni.
+ mam obawy przed wtorkiem, cholera, chyba nie do końca wiem w co się wplątałam.
siedzę teraz, bezproduktywnie.
powinnam sie coś ogarnąć, aloha.
Po takiej mieszance myślałam, że usnę spokojnie.
W praktyce, jakoś do wpół do czwartej trwałam w dziwnym letargu...
Ucieka mi to, o czym chciałam pisać...
Dziwne są te dni.
+ mam obawy przed wtorkiem, cholera, chyba nie do końca wiem w co się wplątałam.
siedzę teraz, bezproduktywnie.
powinnam sie coś ogarnąć, aloha.
Głupie pomysły mi się lęgną w głowie.
Oglądam koty na kwejku, gotuję pierogi o 23.



Oglądam koty na kwejku, gotuję pierogi o 23.



***
jutro? 6h w szkole?
In
xx838xx.
Boziuuuuuu *_______________________*
♥♥♥




♥♥♥




Ogar stopro od rana.
Budzę sie o 6 30,a tam co?
Ciemno na dworze.
Latarnie świecą, zimno, ciemno, brzydko i jedyną, słuszna opcja jest powrót do łóżka.
Mata, mata i po macie.
Teraz informatyka aka lekcja wychowawcza.
Potem dwa zastępstwa, religia i prawdziwa informatyka, żyć się nie chce normalnie.
pół godziny zakładania soczewek.
'zaufaj mi, jestem doktorem'.
Jakos tak dziko, dobrze.
'też słyszysz te głosy?'
zachodzenie Puriniastej od tyłu, dzikie harce i swawole.
Krótko, krótko, zdecydowanie zbyt krótko.
najchętniej bym poszła z tych lekcji, ale będzie opierdol, nie będzie usprawiedliwienia, wiec bilans ujemny.
Budzę sie o 6 30,a tam co?
Ciemno na dworze.
Latarnie świecą, zimno, ciemno, brzydko i jedyną, słuszna opcja jest powrót do łóżka.
Mata, mata i po macie.
Teraz informatyka aka lekcja wychowawcza.
Potem dwa zastępstwa, religia i prawdziwa informatyka, żyć się nie chce normalnie.
***
Wczoraj za to z Purinkiem :3pół godziny zakładania soczewek.
'zaufaj mi, jestem doktorem'.
Jakos tak dziko, dobrze.
'też słyszysz te głosy?'
zachodzenie Puriniastej od tyłu, dzikie harce i swawole.
Krótko, krótko, zdecydowanie zbyt krótko.
***
idę sobie umrzeć.najchętniej bym poszła z tych lekcji, ale będzie opierdol, nie będzie usprawiedliwienia, wiec bilans ujemny.
In
xx836xx.
Dzwonili z Katowic...
Na styczeń planowany zabieg laserem argonowym.
Boję się, szczerze mówiąc, wizja jakiegoś laserowania po oczach mnie przeraża.
W dodatku po tym zabiegu korekcja wady wzroku może być niemożliwa, także...
Cóż, od półtora roku już mniej więcej to wisi nade mną.
Ale teraz to już jest prawie wyrok.
W styczniu jeszcze kolejne trzy testy alergologiczne, bardzo mi się chce -.-'
A teraz, w sumie w końcówce miesiąca, neurolog i... lekarz jeszcze jeden.
Jak mi nie przepisze ketonalu to mu się rozpłaczę w gabinecie.
Ból jest ostatnio nieznośny, nie potrafię wytrzymać.
Szyja tak napierdala, że promieniuje mi aż do kości ogonowej.
Za 10 dni za to dowiem się, a właściwie mam nadzieję dostać tabletki na szczęście.
Zazie stwierdziła, że podjecie leczenia farmakologicznego jest wzięciem się za swoje życie.
Dowodem odpowiedzialności.
Mam nadzieję, że się uda.
Jestem pełna nadziei?
Od kiedy?!
Na razie czuje, że w środku mnie jest pustka, a w tej pustce kolejna, następna i jeszcze jedna.
Jestem człowiekiem-matrioszką.
składam się z pustki, jestem nicością.
Są całkiem zabawni, ale nie wyrabiam.
Prowadzę znów to podwójne, a czasem potrójne zycie.
Na styczeń planowany zabieg laserem argonowym.
Boję się, szczerze mówiąc, wizja jakiegoś laserowania po oczach mnie przeraża.
W dodatku po tym zabiegu korekcja wady wzroku może być niemożliwa, także...
Cóż, od półtora roku już mniej więcej to wisi nade mną.
Ale teraz to już jest prawie wyrok.
W styczniu jeszcze kolejne trzy testy alergologiczne, bardzo mi się chce -.-'
A teraz, w sumie w końcówce miesiąca, neurolog i... lekarz jeszcze jeden.
Jak mi nie przepisze ketonalu to mu się rozpłaczę w gabinecie.
Ból jest ostatnio nieznośny, nie potrafię wytrzymać.
Szyja tak napierdala, że promieniuje mi aż do kości ogonowej.
Za 10 dni za to dowiem się, a właściwie mam nadzieję dostać tabletki na szczęście.
Zazie stwierdziła, że podjecie leczenia farmakologicznego jest wzięciem się za swoje życie.
Dowodem odpowiedzialności.
Mam nadzieję, że się uda.
Jestem pełna nadziei?
Od kiedy?!
Na razie czuje, że w środku mnie jest pustka, a w tej pustce kolejna, następna i jeszcze jedna.
Jestem człowiekiem-matrioszką.
składam się z pustki, jestem nicością.
***
Romansuję z tymi napaleńcami z Sympatii...Są całkiem zabawni, ale nie wyrabiam.
Prowadzę znów to podwójne, a czasem potrójne zycie.
In
xx834xx.
C-a-a-a-n you-u f-e-e-e-l my he-a-a-a-a-rt is beating?
Po moim powrocie zaczyna się wszystko normować.Wyczuwacie zadowolenie z takiego obrotu spraw?
Nic bardziej mylnego...
Wracam do przeszłości.
Ale nie tej miłej, przyjemnej, ciepłej, znanej, pokrytej leciutką warstewką kurzu jak półka, na którą przez dwa tygodnie się nie zaglądało.
Wracam do przeszłości zatęchłej, zimnej, spleśniałej jak stare kanapki.
Do znienawidzonego miejsca w kontinuum czasoprzestrzennym.
Głucha pustka.
***
W poniedziałek Auschwitz.Zrobiło na mnie na szczęście mniejsze wrażenie, niż się spodziewałam.
Jedynie te włosy...
Słabo mi się zrobiło, zaprawdę.
Miejsce straszne, miejsce tragicznych i bestialskich zachowań. Tyle.
***
Aczkolwiek droga tam i z powrotem była przyjemna.Było zabawnie.
Odpały Mariana i Czarka, slow motion, pierdyliard zdjęć, na których wyglądamy dziko...
Fajnie nam się te siedzenie ułożyło, fajnie, fajnie.
***
Nie lubię słowa 'fajnie', brzmi tak mało literacko -.-Mam już schizę, chcę żeby to brzmiało dobrze.
Czytam dwa świetne blogi.
Kiedy patrzę na dobór słów, widzę jak idealnie pasują do siebie.
To takie jak 'umieraj stąd' Nosowskiej.
Chciałabym dojść do tego poziomu...
ello, ello, ello white America.
opóźnienie tej notki spowodowane było wieloma czynnikami, np panną P.



***
No i wiecie, dziwne rzeczy się dzisiaj działy, chodzi mi również o sprawę z Karlosem.
Dzisiaj na historii przypomniałyście mi o tym numerze na ławce.
Napisał go tam ktoś z dobre 2 lata temu.
I dopiero dzisiaj wyszły z tego jakiekolwiek konsekwencje.
Wracałam do domu, gdy nagle przyszedł sms.
Z numeru, którego nie znałam.
Muszę jednak wspomnieć iż mój telefon synchronizuje się z Facebookiem, i gdy ktoś z moich znajomych ma publicznie podany numer telefonu to on automatycznie pojawia się u mnie w kontaktach.
Tyle tytułem wstępu.
[nie cenzuruję, bo po kij]
[nie cenzuruję, bo po kij]











***

Paula poczuła świąteczny klimat.
Bo moi drodzy.
Według MiddleChildSwag.
Do świąt.
Pozostało nam...
Wszystko mi się zlewa.
Jestem gdzieś, chociaż mnie nie ma.
Widzę rzeczy, ale zaraz zapominam gdzie, czym były.
Czekam, aż to wszystko minie.
Rozbijam się po Starbucksach.
Kąpię się w tym cholernym morzu.
Moja mama coś tam stara się żartować o tym, że moje włosy mają odcień sangrii.
Tak jakbym miała zapomnieć, ze obiecała mi coś...
Trudno, włóczę się po Claire's, po różnych innych sklepach.
W sumie, chcę juz jechać.
Jestem gdzieś, chociaż mnie nie ma.
Widzę rzeczy, ale zaraz zapominam gdzie, czym były.
Czekam, aż to wszystko minie.
Rozbijam się po Starbucksach.
Kąpię się w tym cholernym morzu.
Moja mama coś tam stara się żartować o tym, że moje włosy mają odcień sangrii.
Tak jakbym miała zapomnieć, ze obiecała mi coś...
Trudno, włóczę się po Claire's, po różnych innych sklepach.
W sumie, chcę juz jechać.
Dzisiaj 12 października, mamy święto narodowe Hiszpanii.
Z tej okazji w Barcelonie robią dzisiaj jakieś manify i zadymy, ogólnie, od rana ludzie chodzą owinięci w flagi, koszulki z hasłami.
Były race, głośne krzyki, chodzenie z kilkumetrowi sztandarami, przypinki, naklejki i takie tam.
My za to na Tibidabo, było całkiem interesująco. Na tyle, na ile mogło.
Tzn. sama podróż pięcioma liniami metra, pociągiem i autobusem.
Wieczorem znów barcelońskie ulice, rambla i te sprawy.
bieganie przez ruchliwa ulice, pełno ludzi.
tłumy, falujące, wciągające.
odczułam de ja vu.
byłam w obcym mieście, mocno po północy.
z tym, że tym razem to nie były łzy szczęścia.
Z tej okazji w Barcelonie robią dzisiaj jakieś manify i zadymy, ogólnie, od rana ludzie chodzą owinięci w flagi, koszulki z hasłami.
Były race, głośne krzyki, chodzenie z kilkumetrowi sztandarami, przypinki, naklejki i takie tam.
My za to na Tibidabo, było całkiem interesująco. Na tyle, na ile mogło.
Tzn. sama podróż pięcioma liniami metra, pociągiem i autobusem.
Wieczorem znów barcelońskie ulice, rambla i te sprawy.
bieganie przez ruchliwa ulice, pełno ludzi.
tłumy, falujące, wciągające.
odczułam de ja vu.
byłam w obcym mieście, mocno po północy.
z tym, że tym razem to nie były łzy szczęścia.

10/11
X
Czasem
potrzebuję momentu.
Momentu,
aby stwierdzić co dziś powinnam napisać.
Jest
późno.
Jestem
zmęczona, jest środa wieczór.
W
sumie, czwartek.
Jestem
tutaj dopiero 10h.
Rano
jeszcze matematyka ♥
Ale może przejdźmy do samego lotu i początku.
***
Wystartowaliśmy planowo,
były turbulencje, ale nie narzekam.
Coś tam starałam się
przespać, bo noc oczywiście znowu zarwałam.
To
taka oczywista oczywistość.
Zawsze
robię wszystko na odwrót.
Nie
tak, jak być powinno.
Niestety,
spanie w samolocie jest ździebko poronionym pomysłem. Wygniotłam się
niemiłosiernie. Poskręcana jak paragraf przespałam może ze czterdzieści pięć
minut.
Na
miejscu byłam jakoś około wpół do trzeciej.
Lotnisko
jest całkiem spore, aczkolwiek bez problemu jakoś udało mi się dotrzeć do przystanku
autobusowego.
Dojechałam
do centrum, w zasadzie do dzielnicy gothic, bo tam mieściło się biuro, gdzie
należało odebrać klucze. No i tam kościół świętej Eulalii, którego nie
zwiedzałam, aczkolwiek w środku podobno jest jakiś ogród, a w nim 13 gęsi. Nie
wiem po kija tam te ptactwo, ale cóż, nie na wszystkim muszę się znać i nie
wszystko muszę pojmować.
Po
dotarciu do mieszkania to padłam na łóżko jak długa, przespałam się jakoś tak
ze dwie godziny, a potem pochodzić po Barcelonie.
Jakoś
wylądowałam na Rambla de Mar, to taka zajebiście długa promenada-molo, coś a’la
nasze w Sopocie tylko długie, aż na ćwierć morza. Leżałam jak menel na ławce,
potem poszłam do Maremagnum, centrum handlowego, i jak wpadłam do Claire’s, no,
to ciężki był mój los :C Tak bardzo dużo rzeczy mi się podobało, a poziom
gotówki był odwrotnie proporcjonalny do tej ilości. W sumie, jak na razie w
samym centrum Barcelony naliczyłam co najmniej 3 sklepy Claire’s, 3 H&M, z
czego jeden był trzypiętrowy + podświetlany wybieg, dwupiętrową Bershkę,
czteropiętrową Zarę, o Guccim, Chanel czy Louisie Vuittonie nie wspominając już
nawet. Nie odmówiłabym powydawania pieniędzy, oj nie, cudne tu są rzeczy,
większy asortyment, a dział z kosmetykami w Claire’s i H&M
*____________________*. W H&M już kupiłam lakier, tylko jeden, staram się
powstrzymać żądzę, ale jest naprawdę ciężko.
Siedziałam
sobie na tym molo, sporo myślałam. Mam tutaj dużo czasu na myślenie.
to dzisiaj partia zaległych notek, które miałam na laptopie.
***
Wtorek, 9 X
Dziko, zaprawdę, dziko.
Nie wiem o co chodzi, ale jest śmiesznie.
W sumie, przychodzę rano do szkoły, i zastanawiam się czy jeszcze nie iść zaliczyć przystanku, a tu Najzacniejsza Nauczycielka Historii Sztuki wyskakuje zza rogu i pyta się, czy już się dobrze czuję i czy jestem zdrowa. What the fuck zapewne zagościł na mojej twarzy, ale szybko zorientowałam się, że w piątek pitałam pod pretekstem złego samopoczucia.
Polski był tym razem całkiem interesujący [!].
Potem fizyka, na której znowu dostał odpałów i naprawdę dziwne rzeczy widziałam.
Potem jeszcze Moniśka zaczęła szaleć i po wszystkich się drzeć, M się fochnął, Pejsc coś tam zaczął gadać, to się jeszcze bardziej wydarła...
Przerwa przed angielskim...
Małej kiełbasie się to nie opłacało, naprawdę...
Na angielski się nie spóźniłam, mimo dzikiej akcji za choinką, która była naprawdę dzika i dziwna.
Popłakałam się ze śmiechu na tej lekcji.
Znikające kartki, zjadane przez Siwego mnie jakoś tak rozśmieszyły, że praktycznie leżałam na ławce. Albo 'chcesz? zostawię Ci pół tej strony', 'Paaaaani on był głodny, to sobie zjadł'. Nawet anglistce się humor udzielił co jest dziwne, no ale ok. śmieszne to wszystko było.
Potem dwie matematyki ♥.♥
I tak minął wtorek.
Potem fizyka, na której znowu dostał odpałów i naprawdę dziwne rzeczy widziałam.
Potem jeszcze Moniśka zaczęła szaleć i po wszystkich się drzeć, M się fochnął, Pejsc coś tam zaczął gadać, to się jeszcze bardziej wydarła...
Przerwa przed angielskim...
Małej kiełbasie się to nie opłacało, naprawdę...
Na angielski się nie spóźniłam, mimo dzikiej akcji za choinką, która była naprawdę dzika i dziwna.
Popłakałam się ze śmiechu na tej lekcji.
Znikające kartki, zjadane przez Siwego mnie jakoś tak rozśmieszyły, że praktycznie leżałam na ławce. Albo 'chcesz? zostawię Ci pół tej strony', 'Paaaaani on był głodny, to sobie zjadł'. Nawet anglistce się humor udzielił co jest dziwne, no ale ok. śmieszne to wszystko było.
Potem dwie matematyki ♥.♥
I tak minął wtorek.
In
xx827xx.
9 wejsc i znowu swietujemy. dzieki, ze jestescie. ze przechodzicie kolejna moja depresje. ze nie odeszliscie.
In
xx826xx
jeśli wymaga się ode mnie zachowania osoby dorosłej, to ja będę się zachowywać dorośle.
ale tym samym to także oznacza, że mam prawa osoby dorosłej, mam kurwa prawa.
chuj mnie obchodzi co kto o tym myśli.
jestem sobie dorosła i będę robić co mi się żywnie podoba.
proszę.
dajcie.
ból nie daj mi żyć,
ale ból jest oznaką życia.
jebany paradoks.
ale tym samym to także oznacza, że mam prawa osoby dorosłej, mam kurwa prawa.
chuj mnie obchodzi co kto o tym myśli.
jestem sobie dorosła i będę robić co mi się żywnie podoba.
***
dajcie mi ketonalu.proszę.
dajcie.
ból nie daj mi żyć,
ale ból jest oznaką życia.
jebany paradoks.
notki z tygodniowym opóźnieniem, chujnia.
muszę się rozpędzić, co by limit wyrobić.
blogger znów się jebie, ja się irytuję.
***
wszystkiego najlepszego.
***
do wieczora.
In
xx823xx.
In
xx822xx.
A mru.
Siedze w samolocie, za 13 min odlatuje.
W szkole spoko.
Czuje, ze bedzie dobrze, mimo, ze jedno zadanie mialam takie dziwne.
W sumie, chociaz poziom jakos specjalnie nie odbiegal, to wyczuwam liceum...
Nie wiem czy slusznie, no ale, zawsze spoko.
wiem, ze ostatnio srednio z tymi notkami...
ale nadrobie.
+ czeka jeszcze notka opisujaca wczoraj, bo byla niezla faza ciagnaca sie od fizyki juz xd
lov ju.
7 miesioncuf z Kotletem
loooooooove you.
In
xx821xx.
Buło nas z początku 50 tys, potem już przestałam patrzeć.
jest 05:36.
po dwóch cudownych godzinach skończył się koncert Jay'a.
gościnnie pojawiła się Bey.
Płakałam kilka razy.
Było wiele cudownych piosenek.
Jedynie D.O.A. mi zabrakło.
Więcej napiszę po południu, bo teraz pomykam przespać się jakieś 3 godziny.
jest 05:36.
po dwóch cudownych godzinach skończył się koncert Jay'a.
gościnnie pojawiła się Bey.
Płakałam kilka razy.
Było wiele cudownych piosenek.
Jedynie D.O.A. mi zabrakło.
Więcej napiszę po południu, bo teraz pomykam przespać się jakieś 3 godziny.
10 minut do JAYA.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.
JAK JA SIE JARAM.
Jest 3:20, ale jestem pełna energii i sił witalnych.
Za chwilę bansujeeeeemy..
8!
siedem minut.
Boże, Jay, i'm ready 4 it.
5 minut.
Płaczę.
Jezus.
Kocham. Kocham. Kocham.
CZTERY.
nie ma Kanye, ale Jay jest.
on jest.
to finałowy koncert. kończący Barclays Center.
kończący Brooklyn.
epicki.
TRZY.
Jezu.
Nie wiem jak się powstrzymam od darcia gardła.
Nie wiem jak rano wstanę.
Liczy się teraz.
DWIE.
Naprawdę, to takie magiczne.
Minuta.
umieram.
chcę.
chcę tam być.
chcę drzeć się z tłumem.
Jay. Jay. Jay.
i'm dying.
overdosed of dopeness.
03:30.
let me start.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.
JAK JA SIE JARAM.
Jest 3:20, ale jestem pełna energii i sił witalnych.
Za chwilę bansujeeeeemy..
8!
siedem minut.
Boże, Jay, i'm ready 4 it.
5 minut.
Płaczę.
Jezus.
Kocham. Kocham. Kocham.
CZTERY.
nie ma Kanye, ale Jay jest.
on jest.
to finałowy koncert. kończący Barclays Center.
kończący Brooklyn.
epicki.
TRZY.
Jezu.
Nie wiem jak się powstrzymam od darcia gardła.
Nie wiem jak rano wstanę.
Liczy się teraz.
DWIE.
Naprawdę, to takie magiczne.
Minuta.
umieram.
chcę.
chcę tam być.
chcę drzeć się z tłumem.
Jay. Jay. Jay.
i'm dying.
overdosed of dopeness.
03:30.
let me start.
In
xx819xx.
Tak ciemno już, że praktycznie nic nie widzę do klawiatury.
Nie chce mi się włączać lampki...
W sumie, ostatnie dni plączą się, zlewają i robią się dziwne.
Czwartek z Cyśniętym Purinem, dzikie bansy, siedzenie na murku z pijakami itp.
Wieczorem spotkanie.
Jak wracałyśmy to wkręciła nam się faza, ze Slender nas goni.
No, bo WM miała latarkę, i szłyśmy przez las, i ciemno było, także zawsze [nie]spoko.
+ straszyła nas ta cholera i zachodziła od tyłu, a my z P darłyśmy się jak głupie.
Piątek, buli początek.
Byłam na prezydenckich, geografii i matematyce, a potem wagary mnie poniosły, zawsze spoko.
Potem do spowiedzi i na różaniec.
Pod wieczór Dominika i Karol an chwilę byli...
Dzisiaj za to sobie poumierałam w łóżku dużo, przed chwilą wróciłam z ogniska.
o 21:30 paczę na transmisję na żywo z ostatniego koncertu Jaya ♥
BROOKLYN.
Biczyz, jaram się.
Nie chce mi się włączać lampki...
W sumie, ostatnie dni plączą się, zlewają i robią się dziwne.
Czwartek z Cyśniętym Purinem, dzikie bansy, siedzenie na murku z pijakami itp.
Wieczorem spotkanie.
Jak wracałyśmy to wkręciła nam się faza, ze Slender nas goni.
No, bo WM miała latarkę, i szłyśmy przez las, i ciemno było, także zawsze [nie]spoko.
+ straszyła nas ta cholera i zachodziła od tyłu, a my z P darłyśmy się jak głupie.
Piątek, buli początek.
Byłam na prezydenckich, geografii i matematyce, a potem wagary mnie poniosły, zawsze spoko.
Potem do spowiedzi i na różaniec.
Pod wieczór Dominika i Karol an chwilę byli...
Dzisiaj za to sobie poumierałam w łóżku dużo, przed chwilą wróciłam z ogniska.
o 21:30 paczę na transmisję na żywo z ostatniego koncertu Jaya ♥
BROOKLYN.
Biczyz, jaram się.

UWAGA, UWAGA.

A jak wdupisz, to będzie kiepsko.
czyli:
zjebka ostateczna gimbusów, pokemonów i dzieci neo.
za pomoc w pisaniu dziękuję Paulinie, która pomagała mi wyszukiwać besty oraz zainspirowała mnie do napisania tej notki.
za pomoc w pisaniu dziękuję Paulinie, która pomagała mi wyszukiwać besty oraz zainspirowała mnie do napisania tej notki.
In
xx817xx.
gimbusy jedne, myślą, że mnie poopieprzają, nakrzyczą, a ja wrócę.
no i tak.
nie spodziewałam się, że się pofatygujecie...
fejsbukiem, telefonem i skajpajem dostawałam okraszone 'miłymi' słówkami 'prośby'.
uwielbiam jak mi grozicie chujując na lewo i prawo.
to ma sens.
będę wieczorem ♥
no i tak.
nie spodziewałam się, że się pofatygujecie...
fejsbukiem, telefonem i skajpajem dostawałam okraszone 'miłymi' słówkami 'prośby'.
uwielbiam jak mi grozicie chujując na lewo i prawo.
to ma sens.
będę wieczorem ♥
Z początkiem nowego miesiąca chciałabym Was powiadomić o czymś...
Jesteśmy razem już długo, prawie 4 lata.
Tak, więc, z dniem dzisiejszy następuje Koniec.
Ja... naprawdę.
Może.
Nie wiem.
Na razie,
żegnam.
Nicole

Archiwum
-
►
2017
(34)
- ► października (4)
-
►
2016
(86)
- ► października (6)
-
►
2015
(243)
- ► października (13)
-
►
2014
(319)
- ► października (44)
-
►
2013
(275)
- ► października (9)
-
▼
2012
(439)
-
▼
października
(31)
- xx845xx. Bye, October.
- xx844xx. Pure
- xx843xx.Znaczki
- xx842xx.
- xx841xx. Wikowa Pientnastka, ff dodatku słit.
- xx840xx. κάθαρσις
- xx839xx. KOTY SOM WSZENDZIE
- xx838xx.
- xx837xx. SWERVE, hoe.
- xx836xx.
- xx835xx. love you just a little too much
- xx834xx.
- xx833xx. bright.
- xx832xx. To The World ♥
- x831xx. sobotoniedzielnie
- xx830xx. manifa el Espana
- xx829xx. środo-czwartek.
- xx828xx. past
- xx827xx.
- xx826xx
- xx825xx. everytime i close my eyes.
- xx824xx. uhuhuuuhuh
- xx823xx.
- xx822xx.
- xx821xx.
- xx820xx. JARAM SIĘ
- xx819xx.
- xx818xx. Odezwa do Gimbusów.
- xx817xx.
- xx816xx. Koniec.
- xx815xx. welcome october.
-
▼
października
(31)
-
►
2011
(199)
- ► października (37)
-
►
2010
(218)
- ► października (14)
-
►
2009
(60)
- ► października (1)
